czwartek, 4 grudnia 2014

Rozdział 4

*oczami Nicka*
7 lekcji minęło bardzo szybko, właśnie zamierzałem iść do pokoju kiedy usłyszałem Kate:
- Nick, pakuj się, wyjeżdżamy za godzinę!
- Ok. Przyjdziesz do pokoju?
- Przyjdę- uśmiechnęła się
Pomaszerowałem na górę. W pokoju uświadomiłem sobie, że nie wiem jaki strój wziąć. Zdecydowałem, że z ubraniami poczekam na Kate. Zapakowałem kosmetyki, ładowarkę, przebrałem się...
- Jestem! Jak Ci idzie? - zapytała
-No... wiesz.... Jakie ubrania mam zabrać?
- Zabieraj co chcesz byle by było wygodne. - uśmiechnęła się. Też zaczęła się pakować.
*oczami Kate*
Widać, że Nick jest bardzo podekscytowany podróżą, może będzie fajnie :)
- Idziemy!- oznajmiłam
- Dobrze - wziął torbę i wyszedł.
Pożegnaliśmy się z Elizą i Zackiem i ruszyliśmy do PKS-u.
Swoje miejsca zajęliśmy już po 20 min. Siedziałam obok Nicka.
- Ile będziemy jechać?- zapytał
- 2 godzinki :) - odpowiedziałam
- Tak, długo?
- A chcesz dojechać na ranczo? - zaśmiał się.
- Chcę- odpowiedział
- To musisz zaczekać- zaczęłam się z nim droczyć
Gadaliśmy jeszcze 30 min o różnych rzeczach. W końcu zasnęłam mu na ramieniu. Czułam jego oddech. Było mi dobrze...
*oczami Nicka*
Kate znowu zasnęła mi na barku, przytulona. Czuję, że coś może z tego być. Zapytam ją czy chce ze mną być.. Ale jeszcze nie teraz. Również zasnąłem.
- Nick! Wstajemy- usłyszałem
- yy.... Juuuuż..... - nie chętnie otworzyłem oczy...
-Jak się spało? - zapytałem
- Hmm.... Dobrze jak zwykle gdy jestem blisko Ciebie- odpowiedziała, zrobiło mi się wtedy jakoś ciepło na sercu.
- Wysiadamy- oznajmiła
Wysiedliśmy na jakimś totalnym pustkowiu,
Byłem zdziwiony ale szedłem cicho żeby nie wkurzyć Kate...
Po 10 minutach maszerowania w ciszy dotarliśmy pod wielki płot z łukiem i tabliczką "Ranczo Wesley, państwo Monson".
Weszliśmy, już u progu przywitała nas jakaś kobieta, zapewne mama Kate
-Kate słoneczko, jak tam w szkole?
-Dobrze mamo. Mamo słuchaj to jest Nick =przedstawiła mnie,
-zabrałam go ze sobą bo chciał zobaczyć ranczo i konie. Nie będzie to problem?- zapytała
- Nie skądże- odpowiedziała po czym podeszła do mnie.
- Cześć, Melisa Monson
- Nick Sparen
Podaliśmy sobie ręce po czym poszedłem za Kate do jej pokoju.
Rozpakowałem się szybko i zszedłem z nią na obiad. Posiłek był bardzo dobry. Jej rodzice są bardzo mili.
-Nick, nie chciałbys przejechać się na koniu? - zapytał pan Monson
- Pewnie jeśli można - spojrzałem na Kate
- Pewnie, że można- odpowiedziała
- Dobrze Kate, zjedzcie do końca, potem posprzątacie w boksach, i pograbicie podwórze, następnie możesz wsadzić kolegę na lonżę, jeśli chcesz też możesz pojeździć, musicie jeszcze nakarmić konie i wracacie do domu.  Ok?
- Tak, tato - Uśmiechnęłą się do mnie porozumiewawczo, wstaliśmy od stołu i poszedłem za Kate do stajni.
*oczami Kate*
Widzę,że Nick jest zainteresowany pracą przy koniach i ogólnie końmi. To dobrze. Może się czegoś tu nauczy :)
- Ok, chodź tutaj- rozkazałam
- Jestem - rzekł
- Zaczniemy od sprzątania boksów, weź tą łopatkę i szufelkę. Zobacz, nabierasz słomę na to i wrzucasz na taczkę. Gdy wyjmiesz już całą słomę przynieś i rozłóż nową. Leżą tam- wskazałam w róg pomieszczenia.Dobrze?
- Jasne
- Jak będziesz miał jakieś pytania to pytaj, będe w innych boksach.
- Ok.
Ruszyłam do innych boksów. Posprzątanie 15 boksów zajęło nam ok. 45 min. Szybko!\
- Ok, bardzo dobrze dałeś sobie radę z boksami. Teraz weź grabie i będziemy zamiatać.
Wykonał moje polecenie. To zadanie zajęło nam 15 min. Wow! Z nim wszystko idzie szybciej!
-Dobrze, chyba z takich spraw porządkowych to wszystko już zrobiliśmy, teraz pora na coś przyjemniejszego. Chodź wybierzesz sobie konia, osiodłamy go i wsiądziesz. Ok?
- Tak, super!- Ucieszył się.
*oczami Nicka*
Tu jest super! Co prawda trochę się zmęczyłem ale to też dobre :)
- Ok, którego konia wybierasz?- zapytała
Rozejrzałem się po stajni..
- Tego- wskazałem na karą klacz stojącą w brzegu stajni.
- Chcesz Flickę?
- Tak.
-Dobrze, to chodź, zobacz, bierzesz uwiąż i podchodzisz do boksu, przypinasz go do dolnej części kanatra, otwierasz zasuwę i wyprowadzasz konia.
Przywiązała go do specjalnych dwóch uwiązów i wskazała na pudełko ze szczotkami.
- Bierz jedną i czyść- uśmiechnęła się.
Wziąłem szczotkę i niepewnie poprowadziłem ją wzdłuż szyi Flicki. Powąchała mnie przyjaźnie, Dotknąłem jej delikatnego nosa, parsknęła. Zacząłem czyścić coraz pewniej. Gdy skończyliśmy, Kate ubrała ją w jakieś rzeczy.
- Idź teraz po toczek i będziesz wsiadać- oznajmiła
-Yyy... toczek? co to?
-Kask. Weź jeden z tamtych czarnych- zaśmiała się
Gdy byłem już gotowy pomaszerowaliśmy na ujeżdżalnię....




I JAK TAM? PODOBA SIĘ?
KOMENTARZ=MOTYWACJA=LEPSZE I DŁUŻSZE ROZDZIAŁY

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz